Rodzina z problemem alkoholowym to taka rodzina, w której co najmniej jedna osoba spożywa alkohol w sposób nadmierny lub nałogowy. Nie ma domu, rodziny, która nie przeżywałaby kryzysu, czy nie zmagałaby się z różnymi trudnościami. Nie jest łatwo powiedzieć, czy problem uzależnienia od alkoholu jest większy czy mniejszy od problemu zmagania się z niepełnosprawnością jednego z członków rodziny. Cały system rodzinny w jednym i w drugim przypadku ponosi konsekwencje finansowe, duchowe, społeczne oraz emocjonalne. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku, jeżeli dochodzi do niewypełniania swoich ról społecznych przez choćby jednego członka rodziny, można mówić o rodzinie dysfunkcyjnej. Jednak skupimy się na specyfice funkcjonowania rodziny, w której przynajmniej jedna osoba nadmiernie pije alkohol.
Problem z alkoholem ma nie tylko ten, kto pije. Wraz z rozwojem choroby alkoholowej, życie całej rodziny podporządkowuje się pod osobę pijącą, a uwaga koncentruje się wokół alkoholu. Nawet kiedy osoba przestaje pić, rodzina nauczona doświadczeniem odczuwa silne napięcie, lęk, w oczekiwaniu na dzień, kiedy znów mamusia czy tatuś wróci do domu pijany.
Kiedy w domu pojawia i utrzymuje się problem alkoholowy, rodzina funkcjonuje zgodnie z poniższymi zasadami:
Po pierwsze: „nie ufaj nikomu!”. Uczy się dzieci nie ufać osobom dorosłym, które obiecują zmianę, prezenty, wycieczki, i słowa nie dotrzymują. Brak konsekwencji w zachowaniu dorosłych prowadzi do interpretacji świata przez dziecko w kategoriach chaosu, nieładu, braku jakiegokolwiek porządku. Niewiedza, co zrobić, aby spełnić potrzebę akceptacji i miłości rodziców prowadzi do izolacji, nienawiści wobec innych, poczucia odrzucenia, braku akceptacji, zaniżonego poczucia własnej wartości.
Po drugie: „nic nie mów nikomu!”. Rodziny zmagające się z problemem alkoholowym żyją w kłamstwie. Budują iluzję, że nic złego w domu się nie dzieje, tatuś czy mamusia tylko źle się czują, a inni zasłużyli sobie na lanie, bo zdenerwowali zmęczonego rodzica. Zmęczonego – już samo nienazywanie rzeczy po imieniu (nie pijanego, tylko zmęczonego), sprzyja budowaniu iluzji, opartej na nadziei, że kiedyś tatuś czy mamusia będą wypoczęci. W domu nie rozmawia się w ogóle o sytuacji rodzinnej, jakby jej nie było.
Wstyd, jaki niewątpliwie przeżywają wszyscy członkowie rodziny, zabrania dzielenia się swoimi trudnościami z innymi ludźmi. Poprzez myślenie, że inni tego nie zrozumieją, nie muszą wiedzieć o moich problemach, wzmacnia się zasadę braku zaufania. Poczucie wstydu i lęku powoduje izolowanie się od rodziny i bliskich, aby uniknąć kolejnego upicia się osoby uzależnionej w towarzystwie, uniknąć niewygodnych pytań czy spojrzeń. W konsekwencji rodzina zostaje sama – nie korzysta z zaproszeń, i sama nie zaprasza nikogo do siebie.
Po trzecie: „nie czuj nic!”. W domu z problemem alkoholowym niebezpiecznie jest mówić, a tym bardziej dążyć do zaspokojenia własnych potrzeb. Niewskazane jest przeżywać złość na „zmęczonego” tatusia czy mamusię, nieuzasadniony jest strach skoro „nic złego w naszym domu się nie dzieje”, nieadekwatna jest radość, bo można usłyszeć „i z czego się cieszysz, matka znowu zawaliła”. Całe życie koncentruje się wokół osoby chorej, uzależnionej. Nie można przeżywać siebie – trzeba nauczyć się tłumić myśli, uczucia, pragnienia, potrzeby.
Taka organizacja życia prowadzi do kształtowania się destrukcyjnych schematów, w znacznym stopniu utrudniających życie w społeczeństwie. Są to między innymi syndrom DDA oraz współuzależnienie, czemu większą uwagę poświęcę w kolejnych wpisach.
Zapraszamy do skorzystania z najnowszej oferty – Terapia przez Skype
mgr Anna Worobiej