Leczenie uzależnień Jelenia Góra

Pobyt w ośrodku oczami Kobiety……………

Kiedy trafiłam do ośrodka w Miłkowie, myślałam o wszystkich, ale nie osobie i też wszystkich obwiniałam za sytuację, w jakiej się znalazłam. Doskonale pamiętam pierwsze spotkanie z gronem terapeutycznym i moje kategoryczne stwierdzenie, że przyjechałam tylko na 56 dni i nie zostanę dłużej. Zostałam jednak 5 miesięcy i nie żałuję tej decyzji, bo była ona jedną z najmądrzejszych w moim życiu… Obok zdobywania wiedzy o swojej chorobie – uzależnieniu, zaczęłam poznawać siebie i zadawać sobie pytania: czego JA chcę w życiu i co mogę zrobić, żeby to osiągnąć. Nie był to czas kiedy w zadumie odkrywałam swoją głębię, a okres naprawdę ciężkiej wewnętrznej pracy m.in. nad rozpoczęciem procesu akceptacji uzależnienia czy pozwalaniem sobie na wyrażanie emocji. Pamiętam, że na początku myślałam, że nie psuje do tego miejsca, tych ludzi, bardzo się bałam i chciałam to tylko przetrwać, żeby wrócić do swoich dawnych schematów…później płakałam, jak wyjeżdżałam z Miłkowa, bo znalazłam tam miejsce pełne ciepła i troski oraz ludzi, którym na mnie zależało. Oczywiście nie jest to bajkowy świat, gdzie wszyscy wszystkich lubią, ale nawiązałam tam kilka relacji, które z czasem mam nadzieje, że rozwiną się w piękne znajomości a może nawet przyjaźnie. Wydaje mi się, że nawet już teraz mogę powiedzieć, że nareszcie po 29 latach życia mam paru przyjaciół. I dla mnie to jest jedna z największych wartości, którą wyniosłam z Miłkowa: to, że mam wokół siebie ludzi, którzy mnie akceptują taką, jaką jestem, pomimo tego, że nie jestem idealna, a raczej właśnie dlatego, że idealna nigdy nie byłam i nie będę. Zyskałam też miejsce, gdzie, mogę przyjechać co dwa miesiące na warsztaty, ale nie tylko. Bo wiem, że w samym Miłkowie są ludzie, którzy gdybym miała trudniejszy okres, to wyciągną do mnie pomocną dłoń, o ile poproszę o pomoc. I to też się u mnie zmieniło…teraz już potrafię prosić o pomoc i przyznawać się, że czegoś nie potrafię. Poza tym przeprowadziła się do miasta, o którym marzyłam od momentu gdy skończyłam 15 lat, znalazłam świetną pracę w zawodzie, która pozwala mi na samorealizację, kontynuuję terapię. Mam naprawdę dobre relacje z rodzicami. I tak z ostatniej chwili to spędziłam wyjątkowo wspaniałe święta, chyba najspokojniejsze, jakie pamiętam w swoim życiu i idę na swój pierwszy prawdziwy sylwester. Jedyną rzeczą, jakiej mi jeszcze brakuje to umiejętności docenienia tego co mam, bo zbyt często nie potrafię się tym cieszyć, ale jak mawia pewien bardzo mądry terapeuta „nikt nie powiedział, że będzie łatwo” i nie jest…jeszcze jest dużo pracy przede mną.

Bardzo dziękuję za te szczere słowa, może dla kogoś będą inspiracją do zmiany swojego życia. Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości…
Sebastian Smyk