Specyfika terapii uzależnień

Nie przez przypadek z całej gałęzi psychoterapii oddzieliła się forma psychoterapii skierowana do osób uzależnionych. W tym przypadku nie można mówić o osobnym nurcie, a jedynie o sprecyzowaniu problemu, jakiego ta forma terapii  dotyczy. W gruncie rzeczy terapia uzależnień korzysta ze wszystkich nurtów psychoterapii, integrując elementy, które okazują się najskuteczniejsze w procesie leczenia.

Określony i ustrukturalizowany program terapii uzależnień, mimo że obejmuje konkretne kroki działania oraz zakłada nazwane efekty leczenia, wymaga dostosowania go do indywidualnych potrzeb i zasobów pacjenta. Niezmiernie ważne jest poznanie pacjenta, zbudowania z nim relacji oraz zbadania jego osobistej motywacji do terapii.

Problem uzależnienia jest na tyle złożony, że wymaga zbadania nie tylko sytuacji aktualnej, ale (o ile nie przede wszystkim) przeszłości, w której kształtowała się osobowość, w której z jakiegoś powodu zaczęto stosować środki psychoaktywne. Nie ma jednoznacznych badań wskazujących na zależność przyczynowo-skutkową co do wszystkich czynników przyczyniających się do rozwinięcia się uzależnienia. Trudno określić, czy w życiu danej osoby najpierw było destrukcyjne towarzystwo, wskutek czego zaczęła ona nadużywać substancji psychoaktywnych, czy potrzeba picia/brania doprowadziła do budowania takiej sieci znajomych, która preferowała podobne zachowanie.

Wiadomo jednak, że poznanie źródła i przyczyn uzależnienia znacznie ułatwia proces trzeźwienia, a też umożliwia faktyczną pracę terapeutyczną. Podejście terapeutyczne do tematu uzależnienia uwarunkowane jest jednak pewnymi dylematami definicyjnymi.

Czy uzależnienie jest chorobą?

Według światowej Organizacji Zdrowia WHO uzależnienie należy traktować jako chorobę. W diagnozie bierze się pod uwagę takie objawy jak subiektywny przymus picia/brania, zmiana tolerancji na przyjmowaną substancję, zespół abstynencyjny, czyli specyficzne objawy po odstawieniu substancji psychoaktywnej, utrata kontroli nie tylko częstotliwością i ilością przyjmowanej substancji, ale także nad własnym zachowaniem, a także rezygnację z innych, dotychczas stosowanych form spędzania wolnego czasu, który miał na celu dawanie przyjemności, szerzenia się nieprzyjemnych konsekwencji społecznych, zawodowych, zdrowotnych i finansowych na skutek picia czy brania, a także kontynuowanie odurzania się pomimo wiedzy o szkodliwym wpływie danej substancji na zdrowie człowieka, czy nawet pomimo doświadczania tych szkód. O ile w przypadku alkoholizmu czy narkomanii nie ma wątpliwości, że wystąpienie co najmniej trzech z powyżej wymienionych sześciu objawów wystarczy do postawienia diagnozy uzależnienia, o tyle w przypadku, chociażby nikotynizmu jest trudniej zająć obiektywne stanowisko w diagnozowaniu choroby. Nie ma wątpliwości, że objawy są wspólne dla wszystkich uzależnień chemicznych, a adekwatne do uzależnień behawioralnych, mimo to trudno mówić o chorobie w sytuacji, gdy znaczna większość dorosłych obywateli pali papierosy, nadużywa nikotyny, a zgodnie z klasyfikacją chorób – jest uzależnionych. Czy w tym przypadku można mówić o chorobie, czy już o chorym społeczeństwie? W takiej sytuacji potrzebne są jasno postawione granice, czym jest norma i co jest normą, a co jest patologią, która wymaga leczenia.

Jakie znaczenie ma motywacja do leczenia uzależnienia?

Nie znam człowieka, który chce być chory. Większość osób doświadczających dolegliwości somatycznych jakiejś choroby, same podejmują decyzję o leczeniu – same zapisują się i idą do specjalisty. W przypadku chorób somatycznych często osoby są skłonne zgodzić się na kurację, przed którą czują silne obawy, a osoby, u których lęk jest silniejszy niż potrzeba wyleczenia, szukają alternatywnych metod leczenia. Dlaczego zatem tak trudno osobie uzależnionej podjąć decyzję o leczeniu, mimo doświadczanych konsekwencji zdrowotnych i nie tylko?

U osób uzależnionych występują zniekształcenia poznawcze, które utrudniają skonfrontowanie się ze szkodami, jakie ponoszą i zadają dookoła. te zniekształcenia dotyczą nie tylko skutków picia czy brania, ale także obrazu własnej osoby i otaczającego świata. Ponadto występują zaburzenia emocjonalne i motywacyjne, przez co osoby uzależnione mają utrudnione możliwości kierowania własnym życiem, postępowaniem czy emocjami.

Osoby te często nie są w stanie podjąć samodzielnej decyzji o podjęciu leczenia. I chociaż na leczenie zgłasza się osoba bez nakazu kuratorskiego czy sądowego, to najczęściej najbliżsi wskazywali na problem i nalegali na leczenie. Niewykluczone, że z czasem ta motywacja zewnętrzna w postaci rodziny czy sądu zmienia się na motywację wewnętrzną, co w zasadzie rokuje sukces w terapii. Nim jednak do tego momentu dojdzie, w którym osoba uzależniona przestanie zakrywać się nakazem czy groźbami rodziny, a w swoim procesie zdrowienia zacznie kierować się swoimi potrzebami i ratowaniem swojego życia, pojawia się etyczna wątpliwość – czy w ogóle możliwe jest leczenie człowieka wbrew jego woli? Czy jest to tylko „odbycie” terapii?

Co to znaczy wyleczyć uzależnienie?

W wielu chorobach somatycznych wyleczenie traktuje się jako możliwość życia bez występowania dotychczasowych dolegliwości, objawów, a także pozbycie się patogenów powodujących chorobę. W sytuacji uzależnienia wyzdrowienie można traktować jako uzyskanie stanu, w którym możliwe jest funkcjonowanie bez używania środków psychoaktywnych, a także tak zwane wprowadzenie kontrolowanego picia czy brania, lub nawet stosowania zamiennych substancji w celu zmniejszenia szkód wynikających z uzależnienia. W zależności od ustalonego celu terapeutycznego, w każdym z tych przypadków można mówić o sukcesie terapeutycznym. W Polsce tendencją wciąż jest dążenie do trwałej abstynencji, poznanie, zrozumienie i wyeliminowanie przyczyn picia lub brania, a także zniesienie skutków używania substancji psychoaktywnych na życie człowieka. W powszechnym rozumieniu wyeliminowanie samych objawów uzależnienia, bez zmiany stylu życia i dalszego samorozwoju, można zrozumieć jako „zaleczenie”.

Mnie osobiście bliskie jest rozumienie wyleczenia jako zmiany stylu życia, pozbycie się objawów, poznanie przyczyn i źródeł uzależnienia, świadome prowadzenie życia zgodnie z zaleceniami, które ułatwiają unikać głodów i nawrotów. Tym samym, skoro uznaję nawrót choroby, a nie rozwinięcie się jej od początkowej fazy rozwoju uzależnienia, tym samym nie mogę uznać, że uzależnienia w trzeźwiejącym człowieku nie ma. Podobnie jak z nowotworem, tak i z alkoholizmem – pozbycie się objawów i dolegliwości, zmiana stylu życia i trwałe, wieloletnie utrzymywanie się w remisji (abstynencji) niewątpliwie świadczy o zdrowiu, ale nie jest to jednoznaczne z całkowitym wyleczeniem się z choroby, która w ciele (w psychice) wciąż jest. Należy pamiętać, jak cienka linia w przypadku uzależnień dzieli zdrowe zachowanie od głębokiej choroby.

Zapraszamy również do odwiedzin naszej nowej strony

psychoterapeuta Złotoryja

psychiatra Złotoryja

Oraz skorzystania z najnowszej oferty: Terapia przez Skype

mgr Anna Worobiej