Fakty i mity na temat psychologa – część 2.

Płacę za wizytę u psychologa po to, aby on dał mi wskazówki i rady, jak mam postępować, aby rozwiązały się moje problemy. Psycholog nie jest cudotwórcą, nie czyta w myślach i nie wie wszystkiego o danym człowieku po samym spojrzeniu na niego. Choć posiada ogromną wiedzę, nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Tym bardziej nie zna odpowiedzi na pytanie „Co powinienem w takiej sytuacji zrobić?”, bo każda podjęta decyzja wprowadzi jakieś konsekwencje swojego zachowania w dalsze życie. I chociaż psycholog może podpowiadać, jak można w danej sytuacji się zachować, nie powie, że to jest jedyne słuszne rozwiązanie. Decyzję o tym, w jaki sposób dalej postępować, każdy podejmuje indywidualnie. Uczy się wtedy ponoszenia odpowiedzialności za swoje czyny, ale także refleksyjności co do konsekwencji wynikających z konkretnych zachowań. Psycholog może pomóc szukać najlepszego rozwiązania i wspierać we wprowadzaniu ich w życie nawet wtedy, kiedy sam postąpiłby inaczej.

Rozmawiałem z wieloma specjalistami, byłem już u kilku psychologów, żaden mi nie pomógł. Jak kolejna wizyta mogłaby coś zmienić? Jednym z przekonań, jakie pojawiają się w tym stwierdzeniu jest niecierpliwość na efekty związane z terapią uzależnień. Oczekiwanie, że już jedna wizyta u specjalisty przyniesie zmianę na lepsze utrudnia tak naprawdę wprowadzanie zmian. Badanie sytuacji psychologicznej jest jak badanie zdrowia fizycznego – potrzebna jest pełna diagnostyka, którą trudno przeprowadzić w 50 minut. Jeszcze trudniej jest poznać osobę i sposób jej działania, który doprowadza poniekąd do trudnych sytuacji życiowych. Zmienianie specjalisty po trzech sesjach, bo „nic się nie zmienia” nie pozwala nawet na utworzenie prawidłowej relacji z terapeutą, nie mówiąc o szczerej i otwartej rozmowie, czystej od oczekiwania „pomóż mi natychmiast”. I owszem, kolejny psycholog, który będzie w podobny sposób potraktowany, krótkoterminowo, niewiele w naszym życiu zmieni, a wręcz utwierdzi w przekonaniu, że jestem przypadkiem beznadziejnym i nikt nie potrafi mi pomóc. Zachęcam do dawania czasu sobie i terapeucie – czasami na efekty terapii czeka się wiele tygodni, a nawet miesięcy. A efekty nie zawsze też są zgodne z oczekiwanymi, z napisanymi już scenariuszami w głowie.

Do psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów chodzą ludzie chorzy psychicznie, a ja taki nie jestem, więc nie potrzebuję tam iść. Zgadza się, że osoby chore psychicznie korzystają z pomocy psychologa, psychiatry czy psychoterapeuty. Specjaliści ci świadczą usługi nie tylko dla osób chorych, ale również w pełni zdrowych psychicznie, które są aktualnie w kryzysie. Pomoc osobom chorym a będącym tymczasowo w kryzysie znacząco się różni. Przede wszystkim długością terapii, formami (farmakoterapia i psychoterapia), ale i częstotliwością kontaktów. Im poważniejszy problem i konsekwencje, jakie wprowadził w życie, tym dłuższa i intensywniejsza terapia wymagająca w początkowej fazie leków w celu wyrównania stanu emocjonalnego. Ale nawet przyjmowanie leków od psychiatry nie świadczy o byciu chorym psychicznie.

Te mity funkcjonują w opinii publicznej od wielu lat, powodując blokadę przed wizytą u psychologa. Mimo coraz szerszej świadomości, w dalszym ciągu nieraz konieczne wizyty są odwlekane lub nigdy nierealizowane z powodu poczucia wstydu pójścia do psychoterapeuty czy psychiatry. Na szczęście „odczarowaniem” nas, specjalistów, od kilku lat zajmują się media – częste wyznania celebrytów dotyczące terapii depresji, anoreksji czy żałoby normalizują psychologa jako specjalistę. Miejmy nadzieję, że tak, jak z bolącym zębem mimo lęku korzystamy z usług stomatologa, tak z bolącą duszą chętniej będziemy korzystać z pomocy psychologa. Dla zdrowia własnego i naszych bliskich.

mgr Anna Worobiej