Cug alkoholowy

Dla wielu picie jednego – dwóch piw dziennie nie jest uzasadnieniem do postawienia diagnozy uzależnienia. Ba, takie osoby pytane, kiedy ostatni raz piły alkohol, wspominają odległe o kilka miesięcy wesele lub inną okazję, na której się upiły. Zatem picie codziennie (cug alkoholowy) od jednego do trzech piw traktują jak picie wody, herbaty czy soku. Naturalna sprawa pić do obiadu i kolacji piwo, a alkohol tylko od większej okazji.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby piwo nie było substancją zmieniającą nastrój, a wypicie jednego piwa nie wpływałoby na realną ocenę sytuacji, refleks, logiczne myślenie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby piwo nie wpływało niszcząco na mózg, wątrobę, nerki, zęby. Wszystko byłoby dobrze, gdyby spożywanie alkoholu (tak, piwo to też alkohol) nie uzależniało. Oczywiście, picie codziennie jednego, dwóch, a nawet trzech piw wcale nie musi być uzależnieniem. Zaraz pojawia się racjonalizacja: „Czesi – ci to dopiero są alkoholikami! Od rana z piwem w ręku!”. Prawda, jednak kultura picia piwa w Czechach jest zupełnie inna niż w Polsce. Czesi piwo piją dla smaku, często spędzają jeden wieczór przy jednym kuflu, niedopijająca go do końca wieczora. Polacy najczęściej piją po to, aby się napić, upić. Świadczy o tym zawartość procentowa alkoholu w browarze polskim (średnio 5%) i czeskim (średnio 3%). Dlatego uzależnienie się od alkoholu pijąc nawet jedno piwo dziennie, jest znacznie większe w Polsce niż w Czechach. I niestety, zbyt często jest to bagatelizowane.

Czym jest cug alkoholowy?

Ciąg alkoholowy, to potocznie nazywany cug alkoholowy, charakteryzuje się spożywaniem alkoholu przez kilka dni z rzędu. Samozwańczy „piwosze”, sączący codziennie wieczorem piwo do telewizora lub ze znajomymi w knajpie, mogą być w ciągu nawet kilkanaście lat. To znaczy, że przez kilkanaście lat codziennie piją po jednym, dwa trzy piwa – tylko od wielkich okazji upijają się, czy to większą ilością piwa, czy mocniejszym alkoholem. Od nich samych usłyszymy, że piją dla smaku, ale wystarczy ograniczyć im dostęp do alkoholu, a będziemy świadkami zespołu odstawiennego – rozdrażnienie, nerwowość, niemożność usiedzenia w jednym miejscu, pobudzenie, a być może nawet drżenie ciała. Często picie ciągami przypisuje się do fazy chronicznej uzależnienia, ale również może to być faza ostrzegawcza, kiedy picie towarzyskie nauczyło doznawania szybkiej ulgi i odprężenia. Co zresztą tak pijące osoby nazywają wprost: „Po ciężkim dniu pracy należy mi się piwo dla relaksu”.

W fazie chronicznej uzależnienia cug alkoholowy pełni inną funkcję, niż odprężenie na koniec dnia. Po całonocnej libacji na drugi dzień najczęściej przychodzi kac – objawy zespołu odstawiennego. Są to nieprzyjemnie doznania fizyczne i psychiczne, jak ból głowy, zawroty głowy, mdłości, wymioty, drżenie ciała, czasami omamy wzrokowe. Osoba pijąca, aby tego uniknąć, wie, że nie może pozwolić na obniżenie stężenia alkoholu we krwi. Mówi się wtedy, że pije się na „klina”. Istnieją wręcz błędne przekonania na ten temat, np. Czym się strułeś, tym się, lecz. Nic bardziej mylnego! Zapijając na drugi dzień ponownie alkohol w celu uniknięcia objawów abstynenckich, ponownie taka osoba wprowadza się w stan nietrzeźwości, a nawet upicia się. Jeżeli kac po jednym dniu picia jest na tyle straszny, że trzeba go unikać, pijąc na drugi dzień, to można sobie tylko wyobrażać, jak będzie wyglądać kac po dwudniowej „imprezie”. Istotnie, atrakcyjne wydaje się unikanie konsekwencji psychicznych i fizycznych picia dalszym piciem. Niepozwalanie sobie na przeżywanie poczucia wstydu z powodu rzeczy, jakie robiłem/robiłam poprzedniego dnia po pijaku. Co się odwlecze, to nie uciecze – powiadali starsi. I taka jest prawda – ucieczka od konsekwencji poprzez dalsze picie tak naprawdę je piętrzy. Stan zdrowia jest coraz gorszy, odporność organizmu słabsza, kac po kilku dniach silniejszy, „moralniak” coraz większy itd.

Istnieje jeszcze jedna, niepozorna forma picia ciągami. Gipsomania, tak nazywa się styl picia alkoholu, który objawiać się może wielomiesięczną abstynencją, aż dana osoba nie wpadnie w cug alkoholowy. To może być tygodniowy, a nawet miesięczny ciąg alkoholowy spełniający objawy co najmniej picia szkodliwego. Najczęściej gipsoman pije w samotności, w domu, totalnie zaniedbując rodzinę, obowiązki domowe i zawodowe. Pije, aż organizm odmówi posłuszeństwa lub aż sam stwierdzi, że sięgnął „dna”. To mogą być ciągi raz na rok, raz na miesiąc, albo kilkudniowe raz na kilka tygodni. Każdy gipsoman ma swój styl, który z czasem może, ulegać zmienia – skróceniu fazy abstynencji (np. z kilku miesięcy na kilka tygodni) a zintensyfikowaniu fazy pijackiej (picie mocniejszego alkoholu, lub w większych ilościach, albo więcej dni). Picie ciągami „raz na jakiś czas” podlega leczeniu, niezależnie czy spełnia objawy picia szkodliwego, czy już nałogowego. Tak samo destrukcyjnie wpływa na sferę rodzinną, zawodową, duchową, zdrowotną.

Jak przerwać ciąg alkoholowy?

Jak wspominałam, bardzo trudnym momentem wielodniowego picia jest moment jego przerwania. Wiąże się z nieprzyjemnymi, często przerażającymi przeżyciami i doświadczeniami z ciała. Wymioty, drżenia, zimne poty, omamy, lęki to tylko niektóre z nich. Jest to okres niebezpieczny do spędzania w samotności, może skończyć się uszkodzeniem ciała, zdrowia lub utratą życia. Dlatego tak ważna jest w tym czasie specjalistyczna opieka. Istnieją oddziały szpitalne zajmujące się leczeniem alkoholowych zespołów abstynenckich. Polega to na regulowaniu elektrolitów, mikroelementów w organizmie za pomocą farmakoterapii. Detoks, bo tak się mówi o okresie leczenia uzależnienia fizycznego organizmu od substancji lub zachowania nałogowego, ma za zadanie „postawić na nogi”. Taka pierwsza regeneracja pozwala na dalsze podjęcie terapii w stacjonarnym ośrodku leczenia uzależnień. Inną, lżejszą formą detoksu może być oferowane tak zwane „przerwanie ciągu”, czyli zapewnienie opieki medycznej oraz terapeutycznej osobom chcącym trzeźwieć. Ośrodek Leczenia Uzależnień w Miłkowie oferuje swoim pacjentom taki właśnie parasol ochronny tym, którzy nie chcą lub nie mogą czekać na detoks w szpitalu, a chcą podjąć terapię własną.

Warto zapamiętać, że detoks to nie terapia, i bardzo trudno jest po samym odtruciu utrzymać abstynencję i trzeźwieć. Zaleca się już w trakcie detoksu poszukiwanie ośrodka, w którym można zacząć leczyć swoje uzależnienie.